poniedziałek, 28 września 2015

Pozwólmy im rzępolić! czyli rzecz o kryzysie motywacji

Na początku jest zawsze z nią świetnie. Z tą motywacją.
Wiolonczela jest super, pani jest super, utwory są super, ćwiczenie w domu też super. 
A potem niezapowiedzianie motywacja wysiada. 
Zostaje gdzieś tam we wspomnieniu przeszłości i nie wiadomo dlaczego nagle trzeba człowieka gonić do ćwiczenia, kusić słodyczami, grozić, szantażować i terroryzować. 
Kto z was tego nie zna?
Czy z nauką innych rzeczy - na przykład przedmiotów szkolnych - nie jest podobnie?
Dlaczego tak się dzieje?
I kto ponosi za to odpowiedzialność? Hmmm....?
Czy ktoś wie?

Problem motywacji dziecka do nauki jest czymś co mnie nurtuje już od dawna. Dzieci są kochane i słodkie. Przychodzą na lekcje naprawdę zainteresowane, ciekawe wiolonczeli, ciekawe co nowego będzie i chętne! Tak, naprawdę chętne do nauki. 
A potem nagle - lipa.

Moja osobista córka, która wiolonczelą jest spamowana od urodzenia i zawsze aż się rwała do grania jakiś czas temu przeżyła również rzeczony kryzys motywacji.
Byłam bardzo ambitna i chciałam moją trzylatkę nauczyć właściwego sposobu trzymania smyczka. Poprawiałam, poprawiałam, poprawiałam, nie pozwalałam grać źle i w końcu dziecko się zeźliło.
Na propozycję pogrania na wiolonczeli Helena reagowała alergią, a na widok mamy wyciągającej swoją wiolonczelę mówiła "mamo, nie graj!"
No to nie grałam. I ona tez nie grała. 
I tak nie grałyśmy dobre parę miesięcy.
Ale potem Hela wpadła na pomysł by jednak wyjąć tę zakurzoną wiolonczelę, która kiedyś tam sprawiała jej frajdę, złapała smyczek po swojemu i zaczęła coś tam rzępolić. Trochę rysowała jakieś nuty, trochę rzępoliła, ale generalnie po swojemu i krzywo. Nie pouczałam jej, bo cieszyłam się że sama po nią sięga. 

Radość z grania!
Tak, myślę że to kluczowe. Pozwólmy naszym dzieciom czerpać radość z grania. Pozwólmy im śpiewać swoje niestworzone historie, pozwólmy im rzępolić, bawić się, grać trochę krzywo, ale nie zabijajmy tej radości grania.  Te dzieci są małe. Są dziećmi. Mają całe życie żeby nauczyć się grać dobrze. 
Wiem wiem, co myślicie - że jak się nauczy grać źle to mogiła! Grób!
Ale co będzie jeśli przez ciągłe poprawianie straci przyjemność z grania?

No, ale nie bądźcie tacy przerażeni. Technika u nas nie leży tak całkiem odłogiem.
Ostatnio - kiedy radość z grania na wiolonczeli odżyła na dobre u mojej córeczki - postanowiłam spróbować raz jeszcze. 
Zawarłyśmy układ. 
Kupiłam jej piękny zeszyt z Królewną Śnieżką, naprawdę piękne i kuszące naklejki z filcu i z "Krainą Lodu" i teraz robimy tak - zrób trzy ćwiczenia poprawnie trzymając rękę, a w nagrodę dostajesz naklejkę do zeszytu i przez resztę dnia możesz rzępolić jakkolwiek, jak Ci się podoba i w ogóle pełna dowolność. 
Ale te trzy zadania, które wyznaczamy sobie na ten dzień trzeba zagrać poprawnie ułożoną ręką. 
Na razie ten system działa wspaniale. 
Dziś Hela po jednym graniu mówi: "Czy możemy zrobić sobie jeszcze drugą lekcję?"

Także mówię Wam, zagubieni rodzice i niepewni nauczyciele:
Nie martwcie się!
Suzuki miał rację. Anja Maja miała rację.
Jeśli nie chce grać, to nie zmuszajcie. Nic na siłę.
Nie nagradzajcie słodyczami. Będzie gruba/y!
Poczekajcie cierpliwie i spamujcie trochę lekcjami grupowymi, nowym repertuarem, nagraniami na youtube, koncertami Smykofonii, spotkaniami z dziećmi które też grają.
Wyposażcie się w jakieś super naklejki i ładny zeszyt, w którym nie można rysować i naklejać czegokolwiek, bo to zeszyt SPECJALNY. Naklejki też są specjalne. Bądźcie twardzi! Tylko jako nagroda. Inaczej spowszednieje. 
Acha, no i ten repertuar. Dla maluchów przedkurkowych to pole do popisu zarówno dla nauczyciela jak i dla mamy. Piosenką może zostać dowolny wierszyk. Melodią prawie też. Już jakiś czas temu rozpoczęłam masową produkcję krótkich piosenek dla maluchów.
I mówię Wam - to naprawdę każdy może robić.

Miłego grania!

PS. Hela w przypływie natchnienia skomponowała własny utwór "Wiewiórka"
Oto nuty oraz prawykonanie.
Ale uwaga, techniki tu nie zobaczycie. Ludzi słabo znoszących rzępolenie prosimy o wyłączenie komputerów. Ale za to jest to zapis prawdziwej radości grania.










2 komentarze:

  1. Wspaniałe! myślę, że trafiłaś w sedno. A utworem Heli jestem zauroczona :))) (Asia)

    OdpowiedzUsuń
  2. Radość z grania najważniejsza! Mam nadzieję, że moja radość z grania nie zawiedzie, bo nie wiem jaki motywator byłby dla mnie adekwatny :D

    OdpowiedzUsuń