piątek, 2 października 2015

Wiolonczela w przedszkolu - opis jednorazowego spotkania dla przedszkolaków o wiolonczeli

Dzisiaj razem z Helenką prezentowałyśmy wiolonczelę w jej przedszkolu.
Helena była bardzo dumna, gdy pokazywała im swój instrument (1/16) i podkładkę pod nóżki.

Przedszkolaki dowiedziały się dziś, że wiolonczela należy do rodziny instrumentów smyczkowych, że jest w tej rodzinie tak jakby mamą, tatą jest kontrabas, a dziećmi skrzypce i altówka.
Mówiliśmy też  o tym, że w zasadzie to bardzo przypomina człowieka - ma główkę, nóżkę, szyję i tylko stopkę ma w dziwnym miejscu - bo kończy się nią właśnie szyja, a nie nóżka.
Ma też podobną do człowieka skalę głosu - dzieci nauczyły się rozróżniać dźwięki niskie od wysokich.
Spoglądaliśmy do wewnątrz, aby zobaczyć gdzie jest dusza wiolonczeli i szukaliśmy ukrytych zwierzątek - na wiolonczeli ślimaka, a na smyczku żabki.
Wiolonczela grała raz smutno, raz wesoło i robiliśmy wtedy odpowiednie miny.
Dzieci też bezbłędnie odgadły która grana melodia pasuje do szybko uciekającej sarenki, a która do powolnego żółwia.

Potem pokazywałam im coś, co zawsze bardzo się dzieciom podoba - jakie odgłosy wiolonczela umie naśladować:
-skrzypiąca szafa - przesuwamy smyczek w górę struny g z charakterystycznym zgrzytem
-chrapiący niedźwiedź - podobny zgrzyt na strunie c z jednoczesnym glisem na strunie c i potem zzzz delikatne schodzenie po flażoletach z wysokich rejestrów a
-kosmici - flażolety przesuwając rękę na całej długości struny a
-rekin (okazał się hitem) - temat z filmu szczęki, pamiętacie? na strunie c dwa dźwięki na przemian d pierwszym palcem i es drugim palcem. Można dodać crescendo -  jest groza!zwłaszcza chłopcy byli zachwyceni

Były też zagadki - jakie to zwierzę:
-chrumkanie świni - dosyć szybkie zgrzytanie smyczkiem w górę struny d
-miauczenie kota - na strunie a - krótkie dźwięki ze zjazdem glisowym od dowolnego dźwięku w bardzo wysokim rejestrze do ton niższego
-krowa - glis z flażoletem na końcu na strunie c
-słoń - za podstawkiem arpeggio smyczkiem od struny c do d
-myszka - na strunie a - dowolny bardzo wysoki dźwięk kilka razy
- mucha - długi dźwięk i powolne wibrato na strunie a -  mniej więcej w drugiej pozycji
Potem dzieci wysłuchały preludium z I suity J. S. Bacha.
A na koniec Hela dała każdemu usiąść do jej wiolonczeli i to chyba najbardziej im się podobało:)

Helenka nie chciała nic grać, bo się wstydziła, ale siedziała przy swojej wiolonczelce i z zaangażowaniem podpowiadała dzieciom zwierzęta i prezentowała końskie włosie na smyczku.
I wiecie co? Chwalenie się instrumentem w przedszkolu też jest motywujące. Dziś wieczorem powstała kolejna kompozycja, tym razem o dinozaurach, ale także Hela przegrała sama dla siebie różne utwory, których do tej pory się uczyłyśmy.
Udało mi się uwiecznić "Kropelkę" (tu mamy trochę kłopot z ilością kropelek, powinny być zawsze dwie, ale i tak uważam że jest progres)
oraz ćwiczenie, które nazwałyśmy "zjeżdżalnia" - ma ono na celu głównie oswojenie palców ze strunami no i kontrolę postawy

Kropelka:



Zjeżdżalnia


Ps. te zwierzątka są świetną rzeczą dla dzieci przedkurowych i także sprawdzają się na lekcjach grupowych. Ja z maluchami śpiewam tekst - rodzice także mogą śpiewać, a w miejscu odgłosu zwierząt, słychać niezły zwierzyniec:) Polecam!

A oto tekst którego używamy:
STARY DONALD FARMĘ MIAŁ IAIAO
A NA TEJ FARMIE ŚWINKĘ MIAŁ IAIAO
I CHRUM CHRUM CHRUM
I CHRUM CHRUM CHRUM
I CHRUM CHRUM CHRUM
I CHRUM CHRUM CHRUM
STARY DONALD FARMĘ MIAŁ IAIAO
chrumkanie gramy oburącz trzymając smyczek na strunach
w kolejnych zwrotkach dobrze idą maluchom:
myszkę,
konia (stukanie w gryf śrubką smyczka postawionego na sztrc tam gdzie zazwyczaj gracie pizzicato obok struny c)
i pieska (szczekamy poniżej podstawka na str. c lub g krótkie dźwięki cały czas na dół)

poniedziałek, 28 września 2015

Pozwólmy im rzępolić! czyli rzecz o kryzysie motywacji

Na początku jest zawsze z nią świetnie. Z tą motywacją.
Wiolonczela jest super, pani jest super, utwory są super, ćwiczenie w domu też super. 
A potem niezapowiedzianie motywacja wysiada. 
Zostaje gdzieś tam we wspomnieniu przeszłości i nie wiadomo dlaczego nagle trzeba człowieka gonić do ćwiczenia, kusić słodyczami, grozić, szantażować i terroryzować. 
Kto z was tego nie zna?
Czy z nauką innych rzeczy - na przykład przedmiotów szkolnych - nie jest podobnie?
Dlaczego tak się dzieje?
I kto ponosi za to odpowiedzialność? Hmmm....?
Czy ktoś wie?

Problem motywacji dziecka do nauki jest czymś co mnie nurtuje już od dawna. Dzieci są kochane i słodkie. Przychodzą na lekcje naprawdę zainteresowane, ciekawe wiolonczeli, ciekawe co nowego będzie i chętne! Tak, naprawdę chętne do nauki. 
A potem nagle - lipa.

Moja osobista córka, która wiolonczelą jest spamowana od urodzenia i zawsze aż się rwała do grania jakiś czas temu przeżyła również rzeczony kryzys motywacji.
Byłam bardzo ambitna i chciałam moją trzylatkę nauczyć właściwego sposobu trzymania smyczka. Poprawiałam, poprawiałam, poprawiałam, nie pozwalałam grać źle i w końcu dziecko się zeźliło.
Na propozycję pogrania na wiolonczeli Helena reagowała alergią, a na widok mamy wyciągającej swoją wiolonczelę mówiła "mamo, nie graj!"
No to nie grałam. I ona tez nie grała. 
I tak nie grałyśmy dobre parę miesięcy.
Ale potem Hela wpadła na pomysł by jednak wyjąć tę zakurzoną wiolonczelę, która kiedyś tam sprawiała jej frajdę, złapała smyczek po swojemu i zaczęła coś tam rzępolić. Trochę rysowała jakieś nuty, trochę rzępoliła, ale generalnie po swojemu i krzywo. Nie pouczałam jej, bo cieszyłam się że sama po nią sięga. 

Radość z grania!
Tak, myślę że to kluczowe. Pozwólmy naszym dzieciom czerpać radość z grania. Pozwólmy im śpiewać swoje niestworzone historie, pozwólmy im rzępolić, bawić się, grać trochę krzywo, ale nie zabijajmy tej radości grania.  Te dzieci są małe. Są dziećmi. Mają całe życie żeby nauczyć się grać dobrze. 
Wiem wiem, co myślicie - że jak się nauczy grać źle to mogiła! Grób!
Ale co będzie jeśli przez ciągłe poprawianie straci przyjemność z grania?

No, ale nie bądźcie tacy przerażeni. Technika u nas nie leży tak całkiem odłogiem.
Ostatnio - kiedy radość z grania na wiolonczeli odżyła na dobre u mojej córeczki - postanowiłam spróbować raz jeszcze. 
Zawarłyśmy układ. 
Kupiłam jej piękny zeszyt z Królewną Śnieżką, naprawdę piękne i kuszące naklejki z filcu i z "Krainą Lodu" i teraz robimy tak - zrób trzy ćwiczenia poprawnie trzymając rękę, a w nagrodę dostajesz naklejkę do zeszytu i przez resztę dnia możesz rzępolić jakkolwiek, jak Ci się podoba i w ogóle pełna dowolność. 
Ale te trzy zadania, które wyznaczamy sobie na ten dzień trzeba zagrać poprawnie ułożoną ręką. 
Na razie ten system działa wspaniale. 
Dziś Hela po jednym graniu mówi: "Czy możemy zrobić sobie jeszcze drugą lekcję?"

Także mówię Wam, zagubieni rodzice i niepewni nauczyciele:
Nie martwcie się!
Suzuki miał rację. Anja Maja miała rację.
Jeśli nie chce grać, to nie zmuszajcie. Nic na siłę.
Nie nagradzajcie słodyczami. Będzie gruba/y!
Poczekajcie cierpliwie i spamujcie trochę lekcjami grupowymi, nowym repertuarem, nagraniami na youtube, koncertami Smykofonii, spotkaniami z dziećmi które też grają.
Wyposażcie się w jakieś super naklejki i ładny zeszyt, w którym nie można rysować i naklejać czegokolwiek, bo to zeszyt SPECJALNY. Naklejki też są specjalne. Bądźcie twardzi! Tylko jako nagroda. Inaczej spowszednieje. 
Acha, no i ten repertuar. Dla maluchów przedkurkowych to pole do popisu zarówno dla nauczyciela jak i dla mamy. Piosenką może zostać dowolny wierszyk. Melodią prawie też. Już jakiś czas temu rozpoczęłam masową produkcję krótkich piosenek dla maluchów.
I mówię Wam - to naprawdę każdy może robić.

Miłego grania!

PS. Hela w przypływie natchnienia skomponowała własny utwór "Wiewiórka"
Oto nuty oraz prawykonanie.
Ale uwaga, techniki tu nie zobaczycie. Ludzi słabo znoszących rzępolenie prosimy o wyłączenie komputerów. Ale za to jest to zapis prawdziwej radości grania.










wtorek, 11 sierpnia 2015

Staś lubi grać!

Mój synek Staś ma półtora roku.
Jest bardzo muzykalny, bo nasłuchał się muzyki już w brzuchu:) Kiedy byłam w ciąży bardzo intensywnie działałam w kwartecie Bajka. Staś był z nami na próbach też szybko po przyjściu na świat. Często zasypiał podczas prób leżąc w foteliku pomiędzy mną, a pierwszą skrzypaczką.
Jego ulubiona zabawka to harmonijka ustna,  kocha też bębenki wszelakiego rodzaju. Niezwykłe jest dla mnie jak nasłuchuje, wypróbowuje różne techniki wydobycia dźwięku i jaką sprawia mu to radość...
Nie umie jeszcze mówić, nie dosięga nóżkami do ziemi z krzesełka,  ale za to ma wielki zapał do wiolonczeli.
I lubi się popisywać przed gośćmi...:)