Kiedy Shinichi Suzuki zdał sobie sprawę z tego, że każdy jest w stanie nauczyć się posługiwać językiem ojczystym, było to dla niego jak odkrycie. Jak to możliwe, że każde dziecko jest na tyle utalentowane, żeby naśladować mowę w sposób doskonały, a ucząc się przedmiotów szkolnych rzadko które wykazuje się wybitnymi osiągnięciami? Suzuki pomyślał, że sposób w jaki dzieci uczą się mówić jest najdoskonalszym sposobem uczenia jaki można sobie wyobrazić. Postanowił wykorzystać to spostrzeżenie, aby rozwijać talent ukryty w każdym dziecku w sposób pełny.
W życiu wszystko odbywa się w sposób naturalny. Noworodki przygotowują się do mówienia już
od urodzenia, aby w wieku około pierwszego roku wypowiedzieć
pierwsze słowo.
Jak jest natomiast z nauką grania na instrumencie?
Przyjmuje się, że najlepszym
wiekiem, aby rozpocząć naukę Metodą Suzuki gry na wiolonczeli są
ukończone 4 lata. Jednak wielokrotnie w mojej pracy pedagogicznej
zetknęłam się z rodzicami pełnymi zapału, by rozwijać talent
dziecka już od najmłodszych lat. Tak jak mówił Suzuki – od
urodzenia!
Rzeczywiście- jako matka 1,5 rocznej dziewczynki, mającej ciągły kontakt z muzyką, grającymi ciociami i
wiolonczelową mamą, widzę jej żywe zainteresowanie
wiolonczelą, które rozwinęło się mimochodem. Nie mogę w spokoju usiąść z instrumentem, aby nie
przybiegła do mnie i z rozanieloną miną próbowała
dwoma rączkami przesuwać smyczek po strunach.
Zastanawiałam się jak więc pogodzić
idealistyczne założenia Shinichiego Suzuki z realiami, w których
malutkie dzieci nie są gotowe do obcowania z dużym i trudnym
instrumentem, nawiasem mówiąc dosyć drogim i niemożliwym do
kupienia w rozmiarze mniejszym niż 1/16?
Nie ma sensu kupować rozbrykanemu
dwulatkowi wiolonczeli za 1300 zł, o której stan będziemy musieli
nieustannie drżeć. Oczywiste jest, że taki maluch nie jest do tego gotowy. Można zamiast tego domowym sposobem stworzyć
instrument – zabawkę, który nie musi nawet wydawać dźwięków.
Ważne, że wygląda jak wiolonczela, jest dostosowany rozmiarem do
dziecka i ma smyczek, którym można po nim przesuwać. Taka wiolonczela może być przydatna w wielu początkowych
ćwiczeniach, na przykład w nauce postawy, rytmów piosenek czy
prowadzenia smyczka. Jest po prostu świetnym pretekstem do tego, by bawić się muzyką.
Udało mi się przeprowadzić już kilka lekcji z maluchami, które nie mają jeszcze prawdziwej wiolonczeli za pomocą tego właśnie instrumentu - zabawki i muszę powiedzieć, że to naprawdę to przydatna pomoc naukowa:) Udało się przeprowadzić parę zabaw z postawą, np. "liczę do 5", "rób to co ja", "jestem Biały Kruk", a także uczyliśmy się pierwszych piosenek, jakie gramy na wiolonczeli, wystukując o pudło rytm, który docelowo ma być grany pizzicato. Świetna sprawa!
Specjalne podziękowania należą się Pawłowi, który ją zrobił. Dziękuję!
Monika Piszczek