sobota, 21 września 2013

Wiolonczela - zabawka jako wstęp do nauki gry na wiolonczeli

Kiedy Shinichi Suzuki zdał sobie sprawę z tego, że każdy jest w stanie nauczyć się posługiwać językiem ojczystym, było to dla niego jak odkrycie. Jak to możliwe, że każde dziecko jest na tyle utalentowane, żeby naśladować mowę w sposób doskonały, a ucząc się przedmiotów szkolnych rzadko które wykazuje się wybitnymi osiągnięciami? Suzuki pomyślał, że sposób w jaki dzieci uczą się mówić jest najdoskonalszym sposobem uczenia jaki można sobie wyobrazić. Postanowił wykorzystać to spostrzeżenie, aby rozwijać talent ukryty w każdym dziecku w sposób pełny.

W życiu wszystko odbywa się w sposób naturalny. Noworodki przygotowują się do mówienia już od urodzenia, aby w wieku około pierwszego roku wypowiedzieć pierwsze słowo.
Jak jest natomiast z nauką grania na instrumencie?
Przyjmuje się, że najlepszym wiekiem, aby rozpocząć naukę Metodą Suzuki gry na wiolonczeli są ukończone 4 lata. Jednak wielokrotnie w mojej pracy pedagogicznej zetknęłam się z rodzicami pełnymi zapału, by rozwijać talent dziecka już od najmłodszych lat. Tak jak mówił Suzuki – od urodzenia!
Rzeczywiście- jako matka 1,5 rocznej dziewczynki, mającej ciągły kontakt z muzyką, grającymi ciociami i wiolonczelową mamą, widzę jej żywe zainteresowanie wiolonczelą, które rozwinęło się mimochodem. Nie mogę w spokoju usiąść z instrumentem, aby nie przybiegła do mnie i z rozanieloną miną próbowała dwoma rączkami przesuwać smyczek po strunach.

Zastanawiałam się jak więc pogodzić idealistyczne założenia Shinichiego Suzuki z realiami, w których malutkie dzieci nie są gotowe do obcowania z dużym i trudnym instrumentem, nawiasem mówiąc dosyć drogim i niemożliwym do kupienia w rozmiarze mniejszym niż 1/16?
Nie ma sensu kupować rozbrykanemu dwulatkowi wiolonczeli za 1300 zł, o której stan będziemy musieli nieustannie drżeć. Oczywiste jest, że taki maluch nie jest do tego gotowy. Można zamiast tego domowym sposobem stworzyć instrument – zabawkę, który nie musi nawet wydawać dźwięków.


Ważne, że wygląda jak wiolonczela, jest dostosowany rozmiarem do dziecka i ma smyczek, którym można po nim przesuwać. Taka wiolonczela może być przydatna w wielu początkowych ćwiczeniach, na przykład w nauce postawy, rytmów piosenek czy prowadzenia smyczka. Jest po prostu świetnym pretekstem do tego, by bawić się muzyką.

Udało mi się przeprowadzić już kilka lekcji z maluchami, które nie mają jeszcze prawdziwej wiolonczeli za pomocą  tego właśnie instrumentu - zabawki i muszę powiedzieć, że to naprawdę to przydatna pomoc naukowa:) Udało się przeprowadzić parę zabaw z postawą, np. "liczę do 5", "rób to co ja", "jestem Biały Kruk", a także uczyliśmy się pierwszych piosenek, jakie gramy na wiolonczeli, wystukując o pudło rytm, który docelowo ma być grany pizzicato. Świetna sprawa!

Specjalne podziękowania należą się Pawłowi, który ją zrobił. Dziękuję!


Monika Piszczek